Wieczór w Teatrze Wielkim – nowy sezon!
Poznańska Opera i Fundacja UAM zaprasza na kolejne spektakle w ramach akcji „Wieczór UAM z Teatrem Wielkim”. Na dobry początek nowego sezonu Teatr Wielki zaprasza aż na cztery spektakle:
- 08.10. (wtorek), godz. 19.00 TRAVIATA
- 13.10. (niedziela), godz. 18.00 MACBETH
- 15.10. (wtorek), godz. 19.00 MACBETH
- 22.10. (wtorek), godz. 19.00 CZARODZIEJSKI FLET
- 30.10. (środa), godz. 19.00 JEZIORO ŁABĘDZIE
Dla pracowników Fundacji UAM oraz doktorantów i pracowników Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza dostępne są promocyjne bilety w cenie 30 zł. Aby skorzystać z promocji należy przy zakupie podać w kasie hasło „Fundacja UAM”.
Opis dzieł:
***TRAVIATA
Literatura francuska to obok Szekspira główne źródło inspiracji Verdiego. W Traviacie jest to oczywiście Dumas (syn) i jego Dama kameliowa, dzieło znane ze swej „niemoralności”. Dla kościoła anglikańskiego było ono nie do przyjęcia. Odradzał on swym wiernym oglądanie tej opery. Królowa Wiktoria pofatygowała się, by osobiście nie pójść na spektakl do własnego Her Majesty’s Theatre. Podobno jednak kazała przegrać sobie muzykę w pałacu. Wątpliwości Anglików zaniepokoiły też Amerykanów, ale ci, wciąż jeszcze przerażeni Don Giovannim, uznali, że w porównaniu z Mozartem, Verdi to sama niewinność. Czy w tych perypetiach nie tkwi część odpowiedzi na to, dlaczego kompozytorzy w krajach protestanckich woleli skupić się na muzyce instrumentalnej niż ryzykować słowo i akcję sceniczną? We Włoszech zmartwienia były za to zupełnie innego rodzaju. Fanny Salvini-Donatelli jako Violetta została wygwizdana przez publiczność: niewiarygodna, zbyt zaawansowana wiekiem, z nadwagą. Verdi mówił to samo już przed zupełnie nieudaną premierą. Nie wspominano natomiast o moralności. I pisz tu, kompozytorze, dla Włochów i Anglików jednocześnie!
***MACBETH
Dwie wersje Macbetha, z 1847 i z 1865 roku, przynależą wraz z Otellem i Falstaffem do swoistej Szekspirowskiej trylogii, chociaż dzieła te powstały w innych okresach życia kompozytora. Stanowią też w twórczości Verdiego niejako osobny rozdział. To trochę inny twórca niż Verdi z tych dzieł, które jak Aida i Rigoletto przyniosły mu popularność: mniej „przebojowy”, ale i mniej konwencjonalny, śmielszy w eksperymentach i skupiony na myślowej zawartości teatru, a nie świetności widowiska. Cechy te z całą mocą pojawią się w Falstaffie, ale to Macbeth zapowiada i otwiera ten cykl. Jeszcze bardzo konwencjonalny – w końcu to wczesne dzieło – ale starający się zachować sedno Szekspirowskiej tragedii jako opowieści o władzy i o sposobach jej wyrodnienia oraz o zależności losu, wolności decyzji i sumienia. Nie brak zresztą w Macbecie elementów muzycznie śmiałych, jak duetino Makbetha i Banka, które zapowiadają, jak głęboko będzie musiał w przyszłości Verdi przemyśleć same podstawy formy operowej, by sprostać wyzwaniu Szekspira.
***CZARODZIEJSKI FLET
Jedynie upływ czasu i przyzwyczajenie mogły ukryć niezwykłość Czarodziejskiego fletu. Wybrał Mozart nie włoską operę, której był uznanym już mistrzem, ale niemiecką formę singspielu czy też śpiewogry z mówionymi dialogami i z piosenkami niejednokrotnie zastępującymi arie, a więc formę, która reprezentowała osiemnastowieczną muzykę popularną. Napisał swe dzieło dla teatru Schikanedera, a więc dla ludowej publiczności z wiedeńskich przedmieść i wypełnił je tym typem poczucia humoru, który tak drażnił u Mozarta arystokratów i który przepełnia jego korespondencję. Wreszcie Mozart, wolnomularz i zwolennik ideałów francuskiego oświecenia, komponując muzykę do libretta Schikanedera – wolnomularza i zwolennika ideałów francuskiego oświecenia – pozwolił sobie na szczelne wypełnienie Czarodziejskiego fletu wolnomularską symboliką i rewolucyjnymi przesłaniami. Norbert Elias, niemiecki socjolog, widział w Mozarcie pierwszego artystę dążącego do prawdziwego wyzwolenia, jako muzyk i jako człowiek nisko urodzony. Czarodziejski flet jest jednym z najważniejszych dokumentów tej postawy. „Nazbyt masońskie, ale piękne” – powiedział o tym dziele w filmie Amadeusz wymyślony przez reżysera Antonio Salieri. „Godne największych monarchów” – powiedział prawdziwy Salieri.
***JEZIORO ŁABĘDZIE
Jezioro łabędzie doczekało się takiej popularności, że istnieje nawet jego wersja reggae i adaptacje na użytek gier wideo. W Związku Radzieckim telewizja nadawała je zawsze, gdy czegoś nie chciała pokazać: podczas puczu sierpniowego w 1991, gdy sławny „gang ośmiu” próbował dokonać zamachu stanu i obalić Gorbaczowa, nadawano balet przez trzy dni z rzędu. Nic nie zapowiadało takiej popularności na prapremierze. „Nazbyt wagnerowskie” – brzmiał jeden z zarzutów. Chodziło o nowoczesną instrumentację Czajkowskiego czy o posłużenie się techniką motywu przewodniego? Ten ostatni pomysł przejął już od Wagnera na potrzeby baletu Adolphe Adam i nie spotkał się ze szczególną krytyką. „Nazbyt symfoniczne” – brzmiał inny zarzut. Czy problem nie tkwił w wejściu na teren baletu – teren zarezerwowany wówczas dla wąsko wyspecjalizowanych kompozytorów – twórcy o szerszych doświadczeniach i innych nawykach? I chociaż czas pozwolił Jezioru łabędziemu zatriumfować, to wciąż nie wiemy o tym dziele wiele, nawet tego, skąd pochodzi przedstawiona w nim opowieść: z folkloru rosyjskiego czy niemieckiego?